To, jak potoczy się kariera zawodnika, zależy od wielu elementów. Na pewno spory wpływ na samym początku mają rodzice, wszak to oni zapisują swoje dziecko do pierwszej szkółki i przynajmniej przez jakiś czas decydują o jego losach. Wraz z dorastaniem młodego sportowca na jego drodze pojawiają się różne etapy, przez które przejście jest nieuniknione. Nie brakuje radosnych i przyjemnych chwil, jednak najbardziej wymagające są te trudniejsze momenty. Pierwsza porażka, kontuzja, spadek formy, nieudźwignięcie presji, konflikt z trenerem – to tylko niektóre sytuacje, które prędzej czy później spotykają wszystkich, bez najmniejszego wyjątku. Mimo wszystko te doświadczenia powodują, że w przypadku niemal każdego zawodnika zmienia się jego mentalność. Jednakże, w jakim kierunku podążamy w związku z zaistniałą zmianą? Idziemy w prawą czy lewą stronę?
Obyci, przynajmniej trochę, zapewne wiedzą, co mam na myśli i sięgają w pamięci do sytuacji, w których mieli do czynienia z lewą stroną. Nie ma jednak co się zamartwiać i popadać w panikę. Nie tylko jako zawodnik, ale również jako człowiek każdy z nas codziennie pracuje nad sobą i często nie zdaje sobie z tego sprawy. Podejmowanie niemal każdej z tysiąca decyzji w ciągu dnia ma wpływ na naszą przyszłość. Wyobraź-
my sobie następującą historię: ktoś marzył o tym, by polecieć do Hiszpanii, udał się na lotnisko, ale wsiadł w nieodpowiedni samolot.
Jakkolwiek nie brzmi to śmiesznie, to jednak idealnie można obraz tej sytuacji przełożyć na życie zawodnika. Decyzję pt. „Mój cel to zostać piłkarzem” nie wystarczy do tego, by tak stało się w przyszłości. Trzeba podążać za wyznaczonym celem każdego dnia, na co składa się kilkaset innych, wydawać by się mogło, detalicznych sytuacji, które spotkają nas i zmieniają się czasem z minuty na minutę. Tak naprawdę tylko wtedy pogoń za marzeniami nabiera realistycznego wyrazu. W kształtowaniu młodego sportowca na piłkarza mentalność ma nieprawdopodobnie duży wpływ. Niezbędne do prawidłowego, zdrowego rozwoju są trzy sfery.
Presja
Warto zwrócić uwagę na presję, jaka często towarzyszy zawodnikowi. Zazwyczaj jest ona jednocześnie sztuczna, jak i niepotrzebna, a w bardzo młodym wieku zwykle nakładają ją rodzice. Oczywiście nie należy wrzucać wszystkich do jednego worka czy odbierać te słowa jako atak, wszak to normalne, że ludzi interesuje, jak radzi sobie ich pociecha. Niemniej jednak granica coraz częściej jest przekraczana – marzenia rodzica o tym, by jego dziecko było najlepsze i błyszczało na każdym treningów tylko po to, by chwalić się w gronie pozostałych
sprawiają, że dziecko z czasem będzie odczuwać rosnącą względem niego presję.
„Sam tego doświadczyłem na własnej skórze. Rodzic często chce chwalić się, opowiadając „Ale moje dziecko ma talent”, a tak naprawdę w tym momencie tylko karmi swój egoizm”
W rzeczywistości wygląda to zupełnie inaczej. Nauka na błędach polega na tym, że zawodnik je popełnia i to w każdym wieku. Tymczasem często jesteśmy świadkami sytuacji, w której dzieciaki są rozliczane za swoje pomyłki. Znów warto wyobrazić sobie pewną sytuację, tym razem turniej piłki nożnej dla 10-latków. Nastawienie, z jakim przyjechał na boisko każdy z tych młodych graczy, jest jasne – radość z gry zostaje na dalszym planie, podobnie jak wynik sportowy, a najważniejsze staje się to, by dumny na końcu był rodzic. Rozpoczynanie zawodów z myślą, by tylko nie popełnić błędu, brak koncentracji na przebiegu meczu to najczęstsze objawy takich sytuacji, które jak
w klockach domina skutkują prostymi błędami napędzającymi kolejne. Bywa, że dochodzimy do tak absurdalnych zjawisk, gdzie mimo wygranej, zawodnik nie cieszy się z sukcesu zespołu, bo wie, że za chwilę czeka go nieprzyjemna rozmowa z rodzicem. „Dlaczego zagrałeś tak słabo?”, „Jaki jest sens tego, żebyś grał w piłkę?” – pytania, z którymi młodzi gracze muszą się zmierzyć, odbijają się na ich psychice. Jeżeli zawodnik kocha futbol i swoich rodziców, to jak ma się czuć w sytuacji, gdy po meczu mama i tata zachowują się pretensjonalnie? Jadąc na mecz, turniej czy inne zawody z poczuciem, by tylko nie zawinić i zadowolić inne osoby,piłkarz stoi w miejscu. I to nawet wtedy, gdy faktycznie podczas gry zdoła wystrzec się pomyłek.
Postać trenera
Przez całą swoją przygodę z piłką nożną, jak i każdym innym sportem, zawodnik spotyka na swojej drodze wielu szkoleniowców. Trenerzy to niezwykle ważne postaci dla każdego gracza, które na niego oddziałują
zdecydowanie najbardziej. To, jaka będzie ich mentalność, ma ogromne znaczenie. Tak naprawdę to te właśnie osoby zmieniają osobowość samego zainteresowanego, a najbardziej zjawisko to postępuje do czternastego roku życia. Od razu warto zaznaczyć, że niestety nie każdy ma szczęście pracować z odpowiednimi trenerami. Zdarzają się przypadki (i to wcale nierzadkie), gdy to właśnie coach zabija w swoim podopiecznym większość dobrych cech. Zazwyczaj jest to pokłosie stawiania suchego wyniku ponad wszystko, czyli podejście pt. „Styl nie jest istotny, robimy wszystko, by na końcu zgadzał się rezultat, a przecież jesteś dobry, gdy zwyciężasz”.
„Zadowolenie samymi wynikami to tak naprawdę radość na krótką metę. Rozwój zawodnika to sprawa, którą należy postrzegać zdecydowanie szerzej”
Nawet, jeśli zawodnik myśli, że jest na dobrej drodze i cieszy się samymi tryumfami, nie zważając na nic więcej, to w późniejszym etapie piłkarskie życie szybko to zweryfikuje. Nauka polegająca na grze o wynik i ciągłe podążanie w tym kierunku nie prowadzi do niczego dobrego. Rzeczywiście w futbolu na najwyższym poziomie zazwyczaj
liczy się to, kto jest zwycięzcą, a mało kto pamięta o przegranych. Jednak najpierw wypada do tego pułapu dojść, a tak może się stać tylko wtedy, gdy rozwój piłkarza będzie przebiegał właściwie. Zazwyczaj zawodnik nie ma wpływu na to, jak trener prowadzi jego zespół, niemniej jednak warto cały czas mieć na uwadze to, czy wszystko
zmierza w odpowiednim kierunku.
Wpływ otoczenia
Zupełnie naturalne jest to, że ludzki mózg chce czuć się dobrze w gronie innych osób. Z tego powodu człowiek robi wszystko, by być lubianym i szanowanym. Otoczenie ma ogromny wpływ także na rozwój zawodnika. Po raz ostatni w tym tekście należy przywołana zostanie przykładowa sytuacja, tym razem z boiska treningowego. Jeżeli piłkarz zostaje po zajęciach, by popracować nad swoimi słabszymi elementami lub doskonalić inne, to wykonuje coś ponad stan. Jak odebrać może to reszta zespołu? Jeśli kolejnego dnia taki bohater doświadczy szeroko
pojętej „szyderki” w jego kierunku, że robi to tylko po to, by podlizać się trenerowi, następnym razem będzie już musiał bić się z myślami „Zostać po treningu na murawie i później być wyśmiewanymi i wytykanym palcami czy zrezygnować z dodatkowej pracy?”.
Wypada także pochylić się nad sytuacją odwrotną. „Kiedy robiłem badania nad olimpijczykami w pływaniu, myślałem sobie, jaki szajbus musi wstawać o godzinie 4:00 na trening? Tak naprawdę, kiedy trafiasz do takiej grupy, gdzie każdy wstaje tak wcześnie, żeby trenować, to po prostu robisz to samo. To żaden wyczyn. Przeradza się to w normalność” – można przeczytać w książce „Nasza moc bez granic” Anthony’ego Robbinsa. Niewiele trzeba dodawać, zwyczajnie dzięki tym przykładom łatwo dostrzec, jak wielkie znacznie i wpływ ma na nas
najbliższe otoczenie. Wymierny rezultat zależy również od tego, z jakimi osobami zawodnik ma do czynienia na swojej drodze.
Jak reagować?
Na wymienione wyżej trzy sfery nikt z nas nie ma całkowitego wpływu. Zwłaszcza w młodości i dzieciństwie zawodnika to rodzic decyduje, gdzie będzie trenować jego pociecha. Młody piłkarz nie wie, na jakiego
trenera i rówieśników trafi. Jeśli ktoś zdaje sobie sprawę, iż podąża w delikatnie nieodpowiednim kierunku i jego mentalność odbiega od wskazanej, nie oznacza to, że musi już czuć się przegranym. Lekarstwem na wszystko jest praca i trening nad sobą. A przecież cel młodego sportowca jest jasny – zostać piłkarzem.
AUTOR: ERNEST GRALEC